9 września 2006 08:01

Łodzianie w Kirgistanie

Przez trzy pierwsze tygodnie sierpnia w dolinie Ak-Su (rejon Karawaszyn, Kirgizja) działała wyprawa Akademickiego Klubu Górskiego w Łodzi w składzie: Sławek Cyndecki, Paweł Grenda, Bartek Malinowski, Adam Pustelnik, Paweł Pustelnik, Marcin Szymelfenig. Oto krótka realcja z wyjazdu.

Z Polski wyruszyliśmy 26 lipca. Po trwającej tydzień podróży wiodącej przez Istambuł, Biszkek, Osh i Batken znaleźliśmy się w Karawaszynie, na pograniczu Tadżycko-Kirgiskim.


Targ w Osh

"Getting to Karavshin is more of an adventure than climbing there itself" – piszą autorzy mini-przewodnika po Kirgizji wydanego przez American Alpine Club i jest to również wierny opis naszych doświadczeń. Ilość perturbacji związanych z uzyskiwaniem kolejnych stempli na naszym "permicie", rozmów z różnej maści "kamandirami", zmieniających się wciąż wersji tego czy potrzebne są nam wizy Tadżyckie i innych przeszkód natury biurokretyczno-korupcyjno-formalnych była dość przytłaczająca. Już w dolinie miało okazać się, że koniec końców mieliśmy sporo szczęścia i byliśmy jedyną ekipą, której udało się dojechać w Karawaszyn najkrótszą trasą przez Woruch (enklawa Tadżycka).

Przez cały czas pobytu byliśmy jedyną wyprawą w dolinie Ak-Su (inne, w tym jedna bratnia działały w sąsiedniej dolinie Kara-Su). Na miejscu zastaliśmy wielkie, piękne ściany (niestety niekiedy kruche i znacznie lepiej prezentujące się z daleka niż z bliska) oraz pancerną pogodę – było ciepło i sucho jak pieprz.

Oprócz  wspięć o charakterze rozgrzewkowym na istniejących drogach do 500m i jednej gościnnej wizycie w dolinie Kara-Su (zrobiona Diagonalka VII-, 500m na Żółtej Ścianie) udało się nam zrealizować dwie większe wspinaczki.

AMBA


"Amba" – nowa droga na zachodniej ścianie Ortotubka i Adam Pustenik

Amba – nowa droga/odhaczenie na ścianie zachodniej Ortotubka (znany również jako Central Pyramid lub Pik 3850) – trudności VI, 7c-c+, 1100m, RP – Adam i Paweł Pustelnik, 1 dzień poręczowania, 2,5 dni w ścianie, 1,5 dnia w zejściu.


Adaś patentuje 9. wyciąg "Amby" –  7c/c+


Komfortowy biwak nr. 1 na "Ambie"

Większa część drogi rozwiązuje nowy teren, jednak linia przecina się i na co najmniej jednym wyciągu pokrywa z bliżej niezidentyfikowaną (nie wspomina nic o niej np. monografia rejonu autorstwa Y.Koshlenki z Desnivela) hakówką – znaleźliśmy stare nity i dwa spity stanowiskowe w paśmie okapów.

Na drodze wbiliśmy jeden spit stanowiskowy, na kluczowym wyciągu w okapach (7c/c+) za asekurację posłużyły 3 stare nity, cała reszta działalności odbyła się na własnej asekuracji.

Spora część wspinania to nietrudna klasyka (6a-6b), jest też kilka wyciągów o trudnościach 6c -7a+, które wymagają trikowej asekuracji i sporych runoutów. Droga wiedzie w ładnej, litej skale.

Topo "Amby", kliknij, by powiększyć

Zejście na stronę północną zajęło nam półtora dnia. Zewspinaliśmy się ok. 200m, potem powiązawszy wszystkie sznurki ;), wykonaliśmy pięć stumetrowych zjazdów wzdłuż stromego żlebu. Na zjazdach wbiliśmy 3 spity.

PIRIESTROYKA CRACK


Pik Slesova

Pierestroyka Crack – Pik Slesova (lub Russian Tower) (4250m) – VI, 7b, 1000m, OS – Sławek Cyndecki, Adam i Paweł Pustelnik – wspinanie i zjazdy drogą 2 dni.


Sławek prowadzi w dolnych częściach "Pierestroyki"

Idealnie wpasowaliśmy się w okienko pogodowe i pokonaliśmy drogę w najgorszych podczas całego pobytu warunkach ;-). Zimno, silny wiatr, przelotny deszcz, pruszący snieg i . zapchany palnik złożyły się na niezłą przygodę, w ramach której trudności techniczne wspinaczki nie grały najważniejszej roli.


Na Piku Slesova, od lewej: Słwek Cyndecki, Adam Pustelnik, Paweł Pustelnik

Na nasze szczęście prawdopodobnie droga przebyta została niedawno przez jakiś zespół w stylu big-wallowym, czego efektem były pozostawione stanowiska nadające się do zjazdów. Oszczędziło nam to skomplikowanego zejścia (zajmuje ponoć 2 dni).

Droga jest piękna, prowadzi ewidentnymi fomacjami (rysy, zacięcia, kominorysy) w litej skale i zdecydowanie polecamy!

PRÓBA NOWEJ DROGI

Ponadto zespół w składzie Sławek Cyndecki, Paweł Grenda i Marcin Szymelfenig podjął próbę wytyczenia nowej drogi na (nieznanej nam z nazwy) turni (ok. 4300m) w grani południowo-wschodniej Piku 4810.

Po przekroczeniu rwącej rzeki i urobieniu 22. wyciągów wśród latających telewizorów ;-) (przecięta lina, stopa obita kamieniem itd.) wyżej wymienieni zwątpili w sens prowadzonej wspinaczki i wycofali się.

Składamy wielkie podziękowania dla firm i instytucji bez których wyprawa do Kirgizji nie byłaby możliwa.

Paweł Pustelnik

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    bez sensu [21]
    Adam Pustelnik powinien wreszcie jakies 9a zacząc robić , a…

    10-09-2006
    creative invalid