13 listopada 2006 08:01

Wspinaczka w Karakorum – Polish Trango Tower Expedition 2006 – Marmot

Pakistan i Karakorum… – jakże to odległe miejsca na ziemi. A na tym krańcu świata "owcze turnie", znane nam wszystkim jako Turnie Trango. Przygotowania do wyjazdu, lot i nowy, inny świat. Całą sytuacje pomaga nam ogarnąć i odnaleźć się w tym nowym miejscu, agencja Jasmine Tours. Nasze wyobcowanie łagodzi obecność "swoich chłopaków" z drugiej polskiej wyprawy [ Sage Symfonia Polish Karakorum Expedition – Pakistan 2006], o spojrzeniach skierowanych w stronę tego samego szczytu.

Start z Rawalpindi, skąd po dniu docieramy do Skardu. Podróż busem po Karakorum Highway trwa 2 dni, z noclegiem w upalnym Chillaz. W drodze zaskakuje nas osuwisko skalne. Nawet dynamit nie pomaga, więc musimy zmienić busa, szybko przenosząc nasze rzeczy.


Transport sprzętu – także kur (fot. Adam Pieprzycki)

W bazie pod Trango międzynarodowe towarzystwo: Słoweńcy, Hiszpanie, Austriacy. Wcześniej byli jeszcze Szwajcarzy i Słowacy.


Okolice naszej bazy (fot. Adam Pieprzycki)

Po krótkim rekonesansie, ruszamy następnego dnia na aklimatyzację pod południową przełęcz. Husajn – nasz kucharz pomaga nam wynieść jeden plecak. Zaskoczeni jesteśmy jego tempem – idzie tak jakby miał doczepiony silniczek. Taka wysokość to dla niego pestka, wszak nosił już w tym roku worki na 7700 m n.p.m. Nocleg to okropny ból głowy, jak pijani nie możemy się odnaleźć, prochy przeciwbólowe i Diuramid nie pomagają. Następnego dnia pośpiesznie schodzimy na dół.


Biwak aklimatyzacyjny (fot. Adam Pieprzycki)

Jak się później okazuje przez kolejne dni, otaczające nas szczyty będziemy mogli podziwiać tylko z bazy. W tym czasie większość okolicznych szczytów otula się bielą. 4 września pogoda zmienia się, a my przechodzimy rozgrzewkową drogę Oceano Trango 6a/b RP 300 m, na turni przy BC (po wycofie 31 sierpnia w deszczu).


Wspinaczka na drodze Oceano Trango (fot. Marcin Szczotka)

Przechodzimy także 1-wyciągową nowość Sylvio Karo zgodnie ocenioną na "czujne" VI.1 – ok. 40 m rajbungu – 4 spity.


Wspinaczka na nowej rajbungowej drodze (fot. Grzegorz Mikowski)

Następnego dnia pada następna droga "Karakoram Khush" 6b A0 ok. 300 m na turni "Garda Peak" 4700 m n.p.m. Przebywamy ją klasycznie (6b), prawdopodobnie nowymi wariantami ze względu na słaby schemat drogi.


Szukanie drogi na Garda Peak (fot. Adam Pieprzycki)

Po odpoczynku, 8 września wreszcie wbijamy się w ścianę Nameless Trango Tower (6239 m npm). Startujemy po noclegu na 4800 m. Jednak szybko uświadamiamy sobie, że nasze plecaki są za ciężkie, powodują bardzo słabe tempo wspinaczki. Nie zniechęcając się, drugiego dnia około 11 jesteśmy na shoulderze i wspinamy się na Enternal Flame. Niestety dużą część wspinania stanowi tu podhaczanie, co mocno nas rozczarowuje – oczywiście chodzi tu o nasze możliwości…


Wspinaczka na Nameless Trango Tower (fot. Adam Pieprzycki)

Nadchodzi, zawsze przykra, decyzja o zjeździe. Postanawiamy teraz "ugryźć" Drogę Słoweńską o trudnościach VIII+. Optymistyczna prognoza pogody sprawia, że zauroczeni tą wspaniałą turnią, nie przejmujemy się tym, że jest to już 3 dzień akcji, ani tym, że pozostało nam ok. 350 m i 9-10 wyciągów wspinania z tego jakieś 4 trudne. Poruszanie w ścianie niestety nie zawsze jest klasyczne, ale haczenie stanowi dużo mniejszą część niż na Enternal Flame. Rysy na drodze nie są zalodzone, więc nie zaopatrujemy się w ciężki sprzęt, ani w śpiwory.


Odstrzelona płyta na "Drodze Słoweńskiej" (fot. Marcin Szczotka)

Od godziny 20 (10 września) zaczyna padać śnieg! W ciemnościach robimy 3 wyciągi z małymi przygodami – klinowaniem liny itp. Półsiedząc, wśród padającego śniegu, na wysokości ok. 5900 m n.p.m., czekamy na poranek. Decyzja o odwrocie jest szybka: przemarznięte palce u nóg, padający śnieg, ściana zalepiona śniegiem i brak drugich "normalnych" butów oraz śpiworów. Nim po 6 godzinach, następnego już dnia, osiągniemy bazę, w czasie zjazdów czekają nas kolejne przygody m.in. z klinującą się liną.


Wycof (fot. Adam Pieprzycki)

W międzyczasie odbyła się impreza pożegnalna u Słoweńców. Po odzyskaniu sił, 14 września przechodzimy "nową" drogę, na pierwszym na prawo szczycie od "Garda Peak". Trudności ok. VI.3 A0 – długość 700 m. Szczyt został wstępnie nazwany "Eagle’s Paek" (ok. 5100 m n.p.m.), a droga Błąd pre/trans. Jak się później okazało, rok temu zespół Clearwater-Frimer-Johnson przeszedł drogę Severance Ridge (1600 m). Z opisów zamieszczonych w sieci można wywnioskować, że w dolnej części szli podobnym terenem, o czym nie wiedzieliśmy wspinając się na tej ścianie. Powstał więc zapewne wariant do tej zeszłorocznej drogi. Opuszczenie tej ściany nie było za łatwe, sporo terenu w zejściu i 6 długich zjazdów pomagają w dotarciu na ziemię.


Na drodze/wariancie "Błąd pre/trans" (fot. Marcin Szczotka)

I znowu miły odpoczynek wraz z innym wspinaczkowymi nacjami w bazie – głównie Słoweńcami. Wkrótce, 17 września przechodzimy kolejną nową drogę o trudności VI.1+ OS na 300 m turni nazwanej przez nas "Ibax Peak" (ok. 4600 m n.p.m.). Drogę nazywamy: Ucieczka od wolności. Jest to rozwiązanie w przybliżeniu środka ściany systemem rysów i zacięć. Drogi po jedenej, jak i drugiej stronie naszej linii byłyby dużo trudniejsze…


Wspinaczka na "Ibax Peak" (fot. Adam Pieprzycki)

Zbliża się niestety ostatni dzień pobytu w bazie. Nie marnujemy go, przechodząc 19 września część filara/grani do 2 turni Severance Ridge (ok. 5000 m npm). Droga ma długość 650 m i trudności VI.2 A0. Drogę nazywamy: Nieuchwytne Szczyty. Co prawda nie kończy się tam gdzie sobie wymyśliliśmy, ale na małej turniczce – cóż kolejne 3 nowe zjazdy i jesteśmy przy naszych starych hakach, tzn. założonych przez nas po przejściu Błąd pre/trans.

Warto tu wspomnieć o jakości wspinania w rejonie Trango. Wspaniała jakość granitu umożliwia nam wspinanie przy użyciu samych kostek i camów. Haków używaliśmy tylko przy zakładaniu stanowisk zjazdowych, a spitów nie posiadaliśmy.


Orientacyjny przebieg dróg na Garda oraz 1 turnia Severance Ridge (fot. Adam Pieprzycki)

Orientacyjny przebieg drogi na Ibax Peak (fot. Adam Pieprzycki)

Był to ostatni dzień wspinania (i naszego pobytu w bazie), ponieważ 20 września rozpoczęliśmy zejście do Askoli (2 dni), podróż jeepem do Skardu a później samolotem PIA (linia nazywana żartobliwie Pleas Inform Allah lub Probably Insallah Airlines) do Islamabadu.

Chcielibyśmy wyrazić nasze podziękowania dla:

Adam Pieprzycki (KW Kraków, MKS Tarnovia, Marmot Team),
Marcin Szczotka (KW Bielsko-Biała)

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    skalka, powiadasz? [11]
    [img]https://www.wspinanie.pl/serwis/200611/13polish_trango_tower_expedition9.jpg[/img] to tak a'propos: https://www.wspinanie.pl/forum/read.php?7,256005,256349#msg-256349

    13-11-2006
    mazeno