14 kwietnia 2007 08:01

Wielka Sobota, Wielka Cima i Wielka Droga – wywiad z Mirkiem Wódką

Mirek Wódka opowiada o swoim Pierwszym Kroku ku doskonałości

Cierpliwość, upór, konsekwencja w realizowaniu kolejnych, coraz wyższych wspinaczkowych celów, a przede wszystkim pasja i radość wspinania – czyli Mirek Wódka. 7 kwietnia br., w Wielką Sobotę, Mirek poprowadził swój najtrudniejszy dotychczas projekt Pierwszy Krok ku Doskonałości VI.7+/8. [news].

Zapytaliśmy autora o pracę nad projektem i o samą drogę.

Brunka: Jak wyglądały 2 lata pracy nad projektem?
Mirek Wódka: Z tymi dwoma latami, to niezupełnie tak. Faktem jest, że problem znalazłem jeszcze w 2005 roku, ale mało się do niego przystawiałem, gdyż dosyć mocno mnie wtedy przerastał. W 2006 od połowy marca do końca kwietnia wspinałem się tylko po projekcie, a potem koniec września i cały październik (w środku sezonu wspinałem się po łatwiejszych drogach, gdyż zawsze pod koniec kwietnia zaczyna spadać mi forma i tak dzieje się aż do jesieni).


Mirek Wódka podczas zeszłorocznych prób na „Pierwszym Kroku Ku Doskonałości” (fot. Duży)

B: W którym momencie stwierdziłeś „to ten czas, trzeba poprowadzić”?
MW: Jeszcze jesienią były próby prowadzenia, ale realną szansę miałem dopiero w tym roku, po solidnym zbiciu wagi. Nigdy podczas dorosłego życia nie byłem taki lekki, jak przed świętami :-)

B: Jakbyś określił charakter drogi, jak przebiega jej linia?
MW: Droga ma podobny charakter do Pijanych Trójkątów. Chociaż Pijane. to kombinacja Potęgi i Krucjaty, a Pierwszy Krok Ku Doskonałości rozwiązuje logiczny problem (choć oczywiście nie należy korzystać z rysy po lewej stronie, ani przekraczać linii przelotów Mandali Życia). Pierwsze 5 metrów to trudne wspinanie podobnie jak dół Krucjaty. Potem ok. 15 metrów łatwiejszego wspinania (odcinek za ok. VI.5), aż dochodzi się do miejsca, które jest naprawdę trudne, znacznie trudniejsze niż na Krucjacie czy Potędze. Chyba nawet trudniejsze niż w Podlesicach na Tyranozaurusie, do tego jest prawie na końcu drogi. Nad ostatnim przelotem przechodzi się przez rysę Pałacu Kultury, gdyż końcówka rysy biegnie w prawo, a moja droga przecina ją na wprost.


Mirek Wódka na „Turku w Łazience” VI.6+, 2005 rok (fot. Łukasz Janus)

B: Uchodzące za najtrudniejsze drogi w Polsce (choć to oczywiście rzecz względna) Pandemonium Rafała Moucki i Tysiąc Kotletów Tomka Oleksego, obydwie wycenione przez autorów na VI.8,  nie doczekały jak na razie się powtórzeń. Jak Ty byś zachęcił wspinaczy do spróbowania sił na Pierwszym kroku…?
MW: Jeżeli chodzi o zachętę do przystawek, to droga albo się komuś podoba albo nie. Każdy ma inne odczucia i inne preferencje. Oczywiście bardzo bym chciał, żeby ludzie się do tego przystawiali.

B: Jeśli znajdzie się drugi  "pogromca" :-) drogi, to będziemy mieć w pewnym sensie weryfikację wyceny. Czy wyceniając Pierwszy krok…  zrobiłeś to ostrożnie, czy Twoim zdaniem wycenia się utrzyma?
MW: Czy wycena się utrzyma.? Zobaczymy. Jest to w tej chwili propozycja, która może być zweryfikowana. Droga moim zdaniem i nie tylko moim jest znacznie trudniejsza niż Pijane Trójkąty VI.7  Drogę wyceniłem tak, żeby jak najbardziej odzwierciedlić jej trudności, a że nie było to łatwe prosiłem kilku lepszych wspinaczy o opinie. Muszę jeszcze dodać, że poprowadzenie drogi jest znacznie trudniejsze, niż przejście wędkowe (przeszkadzająca lina w trudnościach).

B: Wyobrażam sobie, że podczas patentowania, każdy udany ruch, każda udana sekwencja to były swego rodzaju mikroszczęścia, wreszcie po ciężkiej pracy przyszło to najważniejsze, ogromna radość. Spełnienie największego wspinaczkowego marzenia? Czy na realizację czekają następne (projekty?)?
MW: Jest to napewno spełnienie marzenia, ale myślę, że sama nazwa drogi wskazuje na to że to nie koniec ;-) Przez jakiś czas chce się powspinać po czymś w miarę łatwym, później zobaczymy, czy zajmę się jakimś projektem, czy może będę chciał powtórzyć którąś z trudnych dróg.

Rozmawiała: Brunka

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum