26 września 2007 08:01

The Master’s Edge dwa razy po polsku!

W ostatnią niedzielę wspólnie z Piotrkiem Wyciślikiem poprowadziliśmy The Master’s Edge E7 6c. Droga padła w trzecią niedzielę prób, w pięknych okolicznościach przyrody….


Jurek Stefański i Piotr Wyciślik
( fot. Krzysiek Ciuba)

Próbuję zrobić ruchy do dziur, ciężkie, lewa ręka nabita jak balon…,  na koniec dnia przechodzę całość w ciągu, to chyba dobrze, jak na pierwszy raz… Gapię się przez boczne okno mknącej po M1 „błękitnej mydelniczki” Bliźniora i wątpię, czy uda mi się kiedykolwiek poprowadzić tą drogę.

Przynajmniej jak na razie udało się kupić sprzęt do asekuracji. Cały tydzień sprawdzam pogodę…, niestety niedziela wygląda słabo, lepiej pojechać w sobotę, Bliźniak jednak nie może, trudno jadę sam.

Wracamy, jestem zmęczony 6h jazdy samochodem tam i z powrotem, i tylko po 1h wspinu dla każdego… Do trzech razy sztuka… Za tydzień już nie ma wyjścia, na pewno się uda, tylko czy załatwimy do tego czasu  tricamy?


Piotr w dolnej części drogi
(fot. Tomek Baczkowski)

Patrzę jak Bliźniak po raz kolejny robi wszystkie ruchy 3 razy pod rząd, co za „potwór” z niego, wygląda to banalnie łatwo, gdy go obserwuję. Przechodzę całość z zapasem i zaczynam kombinować, czy by nie spróbować… Żuraw znalazł gościa, który ma tricama w rozmiarze „2,5”, to właśnie ten, którego potrzebujemy. Sprawdzam jeszcze rocksa „10”, działa mimośrodowo bez wątpliwości. Tym razem wiatr wyprowadza mnie z równowagi i nie sięgam kantu, nieee, to się nie uda, nie przy tym wietrze…


Jurek w akcji
(fot. Krzysiek Ciuba)

Dlaczego jest trudniej niż ostatnio??? Bez sensu…, dodatkowo zaczyna padać, przecież miało lać dopiero jutro! Budzę się z niewielkim bólem głowy, to chyba przez ten wczorajszy deszcz. Bliźniak jest już w drodze, wczoraj przez telefon odgrażał się, że nie ma zamiaru więcej tu przyjeżdżać. To dobrze, jest pewnie w lepszej kondycji niż ja, chociaż jeden z nas załoi.


Bliźniak łoji
(f Fot. Krzysiek Ciuba)

Ściągam linę, myśląc o prowadzeniu. Zaczynam się trochę bać… Sprawdzam węzeł i pokrzepiony ilością spoterów ruszam do góry…, okrzyki i dźwięki docierają do mnie jak we mgle, wszystko jest przytłumione i odległe, prostuję się i łapię kantu, tak, to o to chodziło. Teraz jeszcze wyjście po połogim i wrzeszczę w niebogłosy…


Jurek na „Master’s Edge”
(fot. Krzysiek Ciuba)

Czas na Bliźniaka, wbija się i bez kłopotu gładziutko przechodzi do końca, teraz jego okrzyk zagłusza Millstone, mamy więc dwie pieczenie na jednym ogniu.


Piotrek na końcu „Mastera”
(fot. Marek Chmielarski)

Co za ulga! Cieszę się okropnie. Udało nam się wspólnie poprowadzić „Mastera”. Dzięki wielkie Bliźnior za wspin.

Jurek Stefański (KW Katowice, Marmot Team)

Znajdująca się na Millstone Edge (South Yorkshire) Master’s Edge (E7 6c) to jedna z wielkich historycznych dróg brytyjskich gritów. Powstała w grudniu 1983 roku za sprawą Rona Fawcetta. Następca Fawcetta na brytyjskiej i światowej scenie wspinaczkowej, Jerry Moffat, powiedział: „ten kto przejdzie tę drogę bez patentowania jej na wędkę, będzie prawdziwym mistrzem…”. Na razie prawdziwy mistrz się nie pojawił…

Podczas próby przejścia Master’s Edge bolesną porażkę zanotował sam Wolfgang Gullich. W wyniku upadku (sprawdzał, czy przeloty trzymają) doznał poważnej kontuzji kręgosłupa.

Przejścia Jurka i Piotrka to pierwsze polskie powtórzenia tej drogi. Dodatkowo to najprawdopodobniej dopiero drugie i trzecie polskie przejście drogi o wycenie E7 na Wyspach. Pierwszym Polakiem na E7 został Dawid Skoczylas, prowadząc w 2002 roku The dangerouse crockodele snogging E7 6b.

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Wielkie gratulacje chłopaki... [20]
    ...no i szacuneczek :) w końcu jakies budujące wiadomości z…

    26-09-2007
    yabende