2 stycznia 2009 16:01

John Bachar o treningu i żywcowaniu

Xenia Kuciel: Po twoim krótkim pobycie w Polsce na 6. Krakowskim Festiwalu Górskim zapewne już wiesz co znaczy „drabina Bachara”. Dla nas, polskich wspinaczy swego czasu było to jedno z najważniejszych narzędzi treningowych (dla niektórych nawet ważniejsze niż sama ściana wspinaczkowa). Jak wpadłeś na pomysł użycia drabiny w treningu?

John Bachar: Zgaduję, że „drabina Bachara” znaczy „Bachar Ladder”? Jeśli tak, to całkiem proste. Używaliśmy jej do treningu w Rescue Site w Camp 4 ale też w innych miejscach, zawsze ktoś miał zawieszoną linę do ładowania. Pomyślałem, że to dobry trening na mięśnie, które pracują podczas podciągania, chociaż nie do końca właściwy dla samego wspinania. Przyszło mi do głowy, że drabina znacznie lepiej mogłaby oddawać ruch wspinaczkowy i tak zacząłem robić drabiny ze starych lin. Szybko zauważyłem, że kiedy drabina wisiała pionowo w dół, szczeble wyginały się w kierunku ciała i zahaczały o nogi, więc przywiązałem dół drabiny pod kątem około 15-20 stopni. To całkiem nieźle się spisywało i zacząłem jej już zawsze używać w treningu zamiast podchodzenia po linie.


John Bachar soluje „Crack-A-Go-Go” 5.11c (VI.3) na Cookie Cliff w Yosemite, 1983 rok (fot. Phil Bard)

Na naszej ścianie, kiedy ktoś robił drabinę co trzy (oczywiście na szmatach) cieszył się dużym poważaniem. A jakie ty miałeś standardy.

Zawsze sam robiłem sobie drabiny, więc odległość pomiędzy szczeblami była „pojedyncza” (trzeba było złapać za każdy szczebel) lub „podwójna” (pomijało się jeden szczebel). Tak je konstruowałem, że robienie drabiny co dwa było bardzo trudne – niewiele osób było w stanie zrobić moją drabinę co dwa. Później zrobiłem drabinę ze szczeblami w mniejszej odległości, więc można było ją robić „co trzy” (omijając dwa szczeble), przy czym trzeci szczebel był w takiej samej odległości jak „drugi” w moich starych drabinach (na pełen wysięg). Żeby sobie utrudnić, robiłem wiele rund bez dotykania ziemi (może trzy, czasem pięć). Później odkryłem, że z dodatkowymi kilogramami podpiętymi do pasa było nawet trudniej, więc dla polepszenia efektów treningowych robiłem drabinę z obciążeniem 10-12 kilogramowym.

Myślisz, że drabina jest czy może raczej była podstawą treningu?

Na początku bardzo często używałem drabiny, ale później atrakcyjniejsze okazało się podciąganie na drążku z ciężarami. Byłem w stanie podciągnąć się na dwóch rękach (w nachwycie) z obciążeniem 63,5 kg, z jednej, lewej ręki dawałem z 5,5 kg, a z prawej z 4 kg. Dla mnie drabina była dobra, ponieważ była przenośna i łatwo ją było rozwiesić na drzewie lub czymś innym podczas moich podróży w różne rejony wspinaczkowe. Zawsze mogłem trochę poładować. To w żaden sposób nie wpływa na siłę palców, więc dodatkowo zawsze miałem jakiś kawałek deski z palczastymi krawądkami do przywisów i podciągania.


Żywiec z walkmanem na klasyku „Father Figure” 5.13a (VI.5) w Joshua Tree National Monument,
Kalifornia (fot. arch. John Bachar)

Jak zatem trenować na drabinie?

Wydaje mi się, że drabina jest bardzo użyteczna po treningu siłowym – podciąganie z ciężarami i przywisy na palcach z obciążeniem. Jeśli nie dasz rady już się podciągnąć z ciężarem, przenieś się na drabinę, która jest łatwiejszym i dobrym sposobem na podniesienie treningu wytrzymałości siłowej. Odkryłem również, że schodzenie po drabinie zbyt wiele razy jest niebezpieczne dla łokci (zapalenie nadkłykcia). Schodziłem po drabinie z nogami po szczeblach, albo jeszcze lepiej montowałem autoamtyczny system opuszczania – kiedy dochodziłem do topu drabiny łapałem osobnej rączki przyczepionej do liny, która przechodziła przez półwyblinkę, z przytwierdzonymi do niej lekkimi ciężarkami. Kiedy łapałem osobną linę, ta automatycznie zwoziła mnie z niewielką prędkością na dół!

Co było impulsem do tego, że zacząłeś traktować wspinanie jako dyscyplinę wymagającą treningu?

W szkole średniej byłem w drużynie lekkoatletycznej, skakałem o tyczce i biegałem na 400 m. Miałem szczęście, ponieważ mój trener był znanym olimpijskim trenerem (Joe Douglas) i widziałem jak bardzo matematyczne było jego podejście do rozpisywanego dla nas treningu (był również nauczycielem matematyki). To dało mi do myślenia, że gdyby tak wspinacze stosowali systematyczny trening we wspinaczce, to mogliby się na pewno lepiej wspinać. W tym czasie nikt tak naprawdę nie trenował w matematyczny sposób pod wspinanie w skałach. Chciałem być naprawdę dobry we wspinaniu i wyzwanie, jak w systematyczny sposób ustawić trening pod skały wydawało mi się bardzo ekscytujące (i wciąż takie jest!).

Poza treningiem „matematycznym”, pracowałeś jakoś nad stroną mentalną? Zastanawia mnie, czy trudne solówki w twoim wykonaniu są rezultatem sztywnej matematyki w treningu, czy może potrzebne są do tego jakieś szczególne predyspozycje?

Strona mentalna? To dobre pytanie, które sam sobie często ostatnio zadaję. Kiedy zacząłem regularnie solować, nadszedł moment, w którym musiałem mentalnie zwalczyć prawdopodobieństwo: „Skoro istnieje ryzyko jedno na tysiąc ewentualnego odpadnięcia, może mnie ono dopaść po przesolowaniu tysiąca dróg”. To była najtrudniejsza rzecz do przezwyciężenia w moim umyśle. Wydaje mi się, że byłem po prostu młody i zacięty, odrzucałem od siebie myśl, że mogłoby się to mi przydarzyć. Zwracałem szczególną uwagę na każdy detal mojego treningu i moje codzienne podejście do free soloingu. Zwłaszcza zacząłem zwracać uwagę na swoje codzienne samopoczucie i byłem pewien, że nie rzucę się na nic trudnego jeśli nie będę czuł „energii”. Myślę, że to było najważniejsze – być ze sobą uczciwym i być gotowym na przyznanie się, że w niektóre dni nie dasz rady poczuć 100%. Pogódź się z tym i zrób krok w tył. Zrób coś łatwiejszego zamiast pchać się na coś za trudnego. Zawsze rozpoczynaj powoli i odpowiednio się rozgrzej. Pozwól, żeby to twoje ciało i umysł powiedziało ci kiedy i czy masz właściwą energię, żeby zrobić poważniejszy krok. Jeśli czujesz się naprawdę dobrze, będziesz to wiedział i rzeczy potoczą się wówczas naturalnie. Takie właśnie miałem podejście i powoli zacząłem się sam czuć bardziej komfortowo w takich sytuacjach. Zajęło mi jakieś pięć albo sześć lat, żeby zwalczyć to „zagadnienie prawdopodobieństwa”, ale w końcu się udało. Wydaje mi się, że to jest najtrudniejsza rzecz do przezwyciężenia dla wspinacza free solo. Przezwyciężenie tej jednej jedynej rzeczy jest tym, co definiuje prawdziwego „free solistę” według mnie.


John oczywiście solo na „The Gift” 5.12d (VI.4+) w Red Rocks, Las Vegas, Nevada (fot.
John McDonald)

Czym jest dla ciebie wspinanie? Tylko wyczynem sportowym, czy może czymś więcej?

Dla mnie wspinanie jest wspaniałe, ponieważ posiada bardzo wiele różnych aspektów, które czynią je interesującym. Łączy w sobie równocześnie elementy nieposkromionej przygody i gimnastycznego tańca. Można się nim cieszyć na wielu różnych poziomach – jako czysta gimnastyka lub prawdziwie przerażająca przygoda, w której ryzykujesz swoim życiem. To może być jak gimnastyka, sztuki walki, balet, taniec albo przyjemny spacer. Wszystko zależy tylko od samopoczucia w danym dniu!

Jak postrzegasz wspinanie i środowisko wspinaczkowe? Jak mógłbyś porównać to hermetyczne środowisko sprzed 20-30 lat z obecnym światkiem wspinaczkowym?

Wspinacze byli niegdyś mniejszą grupą i na sposób plemienny bardzo blisko trzymali się razem. Teraz stało się jakby bardziej głównym nurtem i jest nas dużo więcej, więc niektóre aspekty środowiskowe trochę się zagubiły. Cały czas mam jednak poczucie, że wszyscy wspinacze są moimi braćmi i siostrami w pewien sposób, chociaż sport bardzo wiele zmienił.

Myślisz, że wspinanie na bardzo wysokim poziomie pozostawia jeszcze miejsce na jakąś inną pasję?

Moją podstawową aktywnością i jedyną, którą na prawdę kocham najbardziej jest i na zawsze pozostanie wspinanie. Chociaż szukam inspiracji, żeby próbować czegoś innego. Saksofon to moja druga wielka pasja, ale jeśli musiałbym zrezygnować z jednej rzeczy na korzyść innej, bez wahania były to saksofon i pozostałoby tylko wspinanie. Bardzo też lubię ekstremalną jazdę na desce, byłem wiele razy na Alasce – ale mimo wszystko snowboard nie jest tak dobry jak wspinanie!

oprac. Xenia Kuciel




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    ciekawe jaki poziom sportowy prezentowal w formie j.bahar [27]
    Jestem ciekaw jaki poziom sportowy w szczycie formy prezentowal bachar.…

    2-01-2009
    lennox